Za nami 7 kolejka Uzdrowiskowej Ligi Halowej. Zapamiętamy ją przede wszystkim na emocje i towarzyszące nim kontrowersje, jakie dotknęły zawodników w dwóch pierwszych spotkaniach. Poza tym bez zmian na szczycie i dole tabeli.
Na początek wróćmy do meczu T Best Grzegorza Michalaka z FC SWIDD Białe Mewy. Gdy wybrzmiewała ostatnia syrena, na tablicy wyników mieliśmy wynik 2:2, ale około 35 minuty gry, piłka po uderzeniu Supika odbiła się od obrońcy i wydaje się, że uderzając w parkiet, przekroczyła swoim obwodem linię bramkową. Białe Mewy szybko wznowiły grę, gracze T-Bestu nieśmiało zaprotestowali. Sędziowie gola nie uznali.
W drugim meczu Czarni Lwów Retroliga mierzyły się z Ale Jazz. Mecz również zakończył się podziałem punktów. Tu również nie brakowało kontrowersji. Gracze Ale Jazz pod naporem rywala aż trzykrotnie obrywali piłką w rękę. Sędziowie orzekli jednak, że nie nadawały się one do tego by odgwizdać przewinienie. Przynajmniej raz rzut karny Czarnym jednak się należał. Zamiast tego za niesportowe zachowanie z boiska wyleciał Wieczorek.
Niespodzianką pachniało w starciu Szczytu z Górnikiem Nowe Miasto. Piłkarze z Boguszowa Gorc do przerwy prowadzili 1:0. Grali mądrze i wydawało się, że korzystny wynik dla zespołu będzie realny. Po zmianie stron rzut karny dla Górnika odwrócił losy spotkania. Po wyrównaniu wałbrzyszanie zaatakowali i w końcu swoją przewagę udokumentowali.
Pomimo dobrej postawy Zrzeszeni nie dali rady odeprzeć naporu podopiecznych trenera Piotr Borka, którego Transway & GKAuto Luks okazał się zdecydowanie bardziej dojrzałym zespołem. Świetny mecz Michała Bartkowiaka, ale i pochwały po drugiej stronie barykady należą się Jakubowi Szymkowiakowi. Zawodnik Zrzeszonych był siłą napędową swojej drużyny.
Olimpijczyk Wałbrzych, drugi raz z rzędu zagrał bez nominalnego bramkarza. Podobnie jak tydzień temu, tak i tym razem nie był on potrzebny. Dobrze między słupkami radził sobie Dawid Stanuszek. Skutecznością razili zawodnicy wałbrzyskiego Zagłębia. Lider rozkręcał się powoli, ale zadanie wykonał w 100 procentach.
Na koniec Invenio QD rozbiło ambitnie grających zawodników FC Gaj, którym należą się wielkie brawa za hart ducha i niesamowitą wolę walki, która sprawia, że mimo porażek, drużyna pozostawia po sobie dobre wrażenie. Wszyscy Gajowi kibicujemy i wierzymy, że punkty, to tylko kwestia czasu.
Wyniki: