Wspaniałe wieści napłynęły do nas z Konina. Skazana na porażkę wałbrzyska drużyna, sprawiła swoim kibicom prezent, na który czekali od lat! Wreszcie się udało wygrać w z Medykiem i to na jego boisku.
Mecz w Wałbrzychu budził sporo emocji, ale mało kto wierzył w to, że po 90 minutach gry, to drużyna prowadzona przez trenera Kamila Jasińskiego, będzie się cieszyć ze zwycięstwa. Sam mecz od początku nie układał się jednak po myśli PWSZ. Gospodynie narzuciły swój styl gry, kontrolując to, co dzieje się na boisku. Fani miejscowej drużyny czekali na bramki, czas mijał, a gole nie padły. Bezbramkowy wynik do przerwy sprawił, że wszystko było jeszcze otwarte.
Po zmianie stron wałbrzyszanki nie czekały już na rywala. Zaatakowały i niemal natychmiast uciszyły wszystkich na stadionie. Już w 48 minucie spotkania po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Cieśli, piłka trafia wprost na głowę Alicji Materek, która celnym uderzeniem umieszcza piłkę w bramce. Radość po zdobytym golu była olbrzymia. Poniosła wałbrzyszanki do walki.
Kolejne akcje PWSZ-tki były coraz groźniejsze. Po jednym ze strzałów Klaudii Fabovej, bramkarka z Konina cudem przeniosła piłkę nad poprzeczką. Chwilę później Ewa Cieśla posłała piłkę z narożnika boiska w taki sposób, że ta odbiła się od Julii Maskiewicz i po raz drugi wpadła do siatki.
AZS PWSZ Wałbrzych wygrał w Koninie będąc drużyną dojrzalszą i bardziej zdeterminowaną.
Bramki zdobyliśmy po stałych fragmentach. Pierwszą po wolnym, druga po różnym. Wzięło się to jednak z dobrego przygotowania. Byliśmy też mocno zmotywowani jeszcze przed meczem, chociaż na taki mecz nie potrzebujesz specjalnie dodatkowej motywacji. To było jak stąpanie po cienkiej czerwonej, nie można przesadzić. Bardzo się z tego zwycięstwa cieszymy– mówił po meczu trener Kamil Jasiński.
48′ Materek, 60′ Maskiewicz (sam.)