W dziesiątkę, a w końcówce w dziewiątkę zespół obchodzącego dziś urodziny Bartka Ogrodnika pokonał Błękitnych Słotwina. O planach na sezon, wspomnianym spotkaniu, kibicach i nie tylko rozmawiamy z grającym trenerem Iskry Witków.
PW: W minionym sezonie finiszowaliście na wysokim, trzecim miejscu w tabeli. Ten sezon do łatwych nie należy. Jakie są założenia, cele Twojego team’u na ten sezon?
BO: Poprzedni sezon przerósł nasze oczekiwania. Walczyliśmy w każdym meczu o trzy punkty, a efekt końcowy był znakomity. Teraz jednak trochę się zmieniło, szczególnie jeśli chodzi o naszą kadrę. Jest węższa, przez co ciężko jest przewidzieć skład na kolejny mecz. Nasz cel to uniknięcie walki o utrzymanie w ostatnich kolejkach sezonu.
PW: Mieliśmy do czynienia z kilkoma remisami, w tym ostre starcie z Włókniarzem Głuszyca. Mimo tych braków kadrowych nadal potraficie zaskoczyć i urwać punkty.
BO: Obserwatorzy lokalnej piłki chyba przyzwyczaili się, że Iskra mocno punktuje na początku sezonu. Nie wiedzą jednak wszystkiego, dlatego ja wiedziałem, że ten sezon będzie bardzo ciężki, bo poziom zespołów jest wyrównany. Cztery remisy na początku to nie jest wymarzony start, ale wierzę, że w dalszej części sezonu będę mógł liczyć na chłopaków. Jeśli miałbym do dyspozycji wszystkich, to bez przesady mogę powiedzieć, że znów walczylibyśmy o miejsce w pierwszej piątce. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna.
PW: Zauważyłem, że jesteście wspierani przez swoich kibiców w Witkowie. Wasze domowe spotkania gromadzą niemal całe rodziny na trybunach. Kibice na dobre i na złe?
BO: Oczywiście, na to nigdy nie możemy narzekać. Mamy grono wiernych kibiców i co najważniejsze, zapewniają wsparcie naszym nie obrażając przy tym zawodników gości, co niestety nie jest normą. Najważniejsze, że są z nami na dobre i na złe.
PW: Mecz ze Słotwiną wywoływał ciarki na skórze. Graliście w dziesiątkę, a w końcówce w dziewiątkę. Bitwa wygrana. Podsumuj przełomowe spotkanie.
BO: Jadąc na zbiórkę nie spodziewałem się, że będzie nas tylko dziesięciu. Takie są jednak “uroki” niższych lig. Trenerzy po prostu muszą być gotowi na wszystko. Było nas dziesięciu, jednak mimo tego czułem, że mamy mocny skład i możemy powalczyć o trzy punkty. Wyszliśmy zmotywowani i to było widać na boisku. Kiedy grasz cały mecz w osłabieniu i grasz lepiej, ale tracisz pierwszego gola, niejedna drużyna by się załamała. Jesteśmy jednak zespołem z charakterem, co udowadnialiśmy już nie raz. Graliśmy swoje i w osłabieniu strzeliliśmy cztery gole. Teraz mamy na uwadze, by kontuzja z końcówki meczu nie wykluczyła naszego zawodnika, bo na kolejne straty personalne nie możemy już sobie pozwolić.
PW: Należy również zapytać o Twoich juniorów. Powiedz coś więcej na temat ich startów. Wyłapujecie lokalne talenty.
BO: Juniorzy młodsi już nie są moi. Od ponad dwóch lat ten zespół prowadzi Kasia Brzeska, prywatnie moje dziewczyna, wcześniej piłkarka Ekstraligi kobiet. To również jest zespół z charakterem i ogromnymi możliwościami. W tym sezonie będzie nam ciężko punktować, bo z najstarszego rocznika 2002 nie mamy nikogo. Chłopaki rozwijają się jednak i z każdym spotkaniem nabierają doświadczenia. Ostatnio zdobyli trzy punkty, mimo że przegrywali już 0:2. Mają swój styl wpajany przez swoją trenerkę, a przede wszystkim piłka sprawia im radość.
PW: Prywatnie piłkarska para i FC Barcelona? Niezły motor napędowy do futbolowych działań.
BO: Piłka nożna to nasza pasja, nie wyobrażamy sobie bez niej życia. Ja kibicuję Barcelonie, a Kasia innym zespołom. Jako facet mam to szczęście, że w domu nie ma walki o pilota Naszą miłość do piłki staramy się jak najlepiej pożytkować na korzyść Iskry.