Sportowy Wałbrzych

JEDYNY TAKI PORTAL W MIEŚCIE

Dobrosłav Kowalski przed pierwszą rundą walki

O naszym Sławku mówimy często. Jest osobą, która kocha sport, a w szczególności piłkę nożną. Jest też niesamowitym pełnym pasji człowiekiem, który wykształcenie prawnicze uzupełnia wspaniałymi rekordami Guinessa, Polski w żonglerce. Teraz powalczy z Anglikiem, wirtuozem freestyle’u, Laurentem Kelly. Co powiedział nam przed I rundą zawodów?
Już pewnie kilka razy na naszych łamach odpowiadałeś jak zacząłeś żonglować. Na potrzeby tej rywalizacji pytał też o to Laurenta, więc jakbyś mógł przypomnieć skąd u Ciebie ta pasja?
Dobrosław Kowalski: Piłka nożna była obecna w moim życiu odkąd tylko pamięta. Każdą wolną chwilę spędzałem na grze ale talentu nie miałem na tyle żeby kontynuować treningi w jakimś klubie. Zainspirowany dokonaniami Janusza Chomontka – gwiazdy żonglerki na przełomie lat 80-tych i 90-tych postanowiłem sobie któregoś dnia, że będę trenował właśnie żonglerkę. Efekty okazały się dużo lepsze niż oczekiwałem, naprawdę bardzo dobrze mi to wychodziło. Po jakimś roku zaprzestałem jednak i tych treningów. Wróciłem do nich jakieś dziesięć lat temu a przeglądając tabele Księgi Rekordów Guinness’a pomyślałem sobie, że niektóre z nich są w moim zasięgu. Z czasem zacząłem podbijać nie tylko piłkę nożną ale i praktycznie wszystkie inne. Dwa rekordy Guinness’a już mam a także rekord Polski. W planach jeszcze dużo rekordów do pobicia.
Którą kategorię keepie-uppie czyli żonglerki lubisz najbardziej?
Choć mam rekordy w różnych kategoriach i z różnymi piłkami najbardziej lubię jednak klasykę, czyli podbijanie piłki nożnej. Priorytetem jest dla mnie teraz ćwiczenie tzw. Siódemki Maradony. Jest to świetny układ, poprawia też ogólną sprawność, wymaga wytrenowania wielu umiejętności, czucia piłki itp. Jeżeli to umiesz znaczy, że naprawdę znasz się na tej robocie.
Który z Twoich rekordów jest dla Ciebie najcenniejszy?
Zeszłoroczny, który biłem w zeszłym roku na ul. Piotrkowskiej w Łodzi w ramach festiwalu Sztuk Ulicznych Hokus-Pokus. Pełno ludzi, presja, kultowa impreza, dobra nauka jak radzić sobie z nerwami. A poza tym późniejsze, już luźne pokazy z innymi freestylerami zainspirowały mnie do powołania nowego przedsięwzięcia – agencji eventowej. Ale generalnie do każdego rekordu, Guinness’a jak i Polski, który pobiłem zaledwie dwa miesiące temu mam wielki sentyment bo były to osiągnięcia, które kosztowały bardzo dużo pracy.
Co możesz powiedzieć o swoim rywalu Laurencie Kelly’m?
Oczywiście mogę o Laurencie mówić w samych superlatywach. Cały czas idzie do przodu, chce się rozwijać, łamie kolejne bariery, robiąc niesamowite rzeczy z piłką zarówno jeśli chodzi o nowe rekordy jak i o typowo freestylowe tricki. Widać, że to jest jego całe życie, wielka pasja a o to chodzi!
Laurent pochodzi z Nottingham i pytałem go o to czy kibicuje drużynie Forest, komu ty kibicujesz?
Muszę Ci powiedzieć, że do Forest też mam sentyment, do tej drużyny z przełomu lat 80-tych i 90-tych ze Stuartem Pearcem w składzie. Kibicuję Realowi, Żeljeznicarowi Sarajewo, Galatasaray, lubię FC Porto, Fiorentinę.
P