Sportowy Wałbrzych

JEDYNY TAKI PORTAL W MIEŚCIE

W przyszłości telefon może przetestować nas na obecność koronawirusa

Telefony komórkowe to dziś wielofunkcyjne urządzenia, dzięki którym można oglądać filmy, robić zdjęcia, przeglądać strony internetowe, w tym ranking kasyn. Producenci starają się wprowadzać coraz to nowsze innowacje i aplikacje lub gry ruletka online, które zwiększają możliwości telefonów. Coraz częściej mówi się o tym, że w przyszłości telefon może przetestować nas na obecność koronawirusa.

Przyszłość już dziś?

Może to wydawać się zbyt daleko idące, jednak coraz częściej mówi się o tym, że będziemy mogli używać smartfona do wykrywania chorób. Urządzenia mobilne można bowiem będzie przekształcić w narzędzia do szybkiej identyfikacji różnych czynników chorobotwórczych, zwłaszcza bakterii, toksyn i wirusów. Już teraz naukowcy opracowują specjalne testy do wykrywania HIV, malarii, gruźlicy. W Stanach Zjednoczonych trwają przy tym prace nad wykorzystaniem smartfonów do wykrywania COVID-19. Oczywiście już teraz istnieją różne pytania i wątpliwości dotyczące praktyczności czy samej przydatności korzystania z technologii w ten sposób.

Oczywiście sam nasz smartfon nie będzie w stanie wykryć wirusa. To nie tak jak niektórzy myślą, że ściągną aplikację wiatrak i smartfon faktycznie zamieni się w wiatrak. Ale wracając do rzeczywistości, smartfony mają być bowiem wyposażone w specjalne moduły, etykiety, które służyć będą do wykrywania konkretnych substancji. Jeśli mamy takie osobne urządzenie wyposażone w czujniki, diody, to w takiej sytuacji sama praca smartfona będzie mieć sens. Weźmy pod uwagę fakt, że na etykietę, próbnik dajemy wymaz z gardła lub próbkę krwi. Etykieta zaczyna go analizować i wysyła sygnał do naszego smartfona. Ten za pośrednictwem specjalnego oprogramowania będzie w stanie wykryć, czy test jest pozytywny czy negatywny.

W przyszłości wyniki badania mogą być wyświetlane w aplikacji na telefonie, jak i również natychmiast przekazywane odpowiednim władzom. W przypadku koronawirusa tester może działać na ludzkie przeciwciała przeciwko wirusowi. Wciąż jednak mówimy o nieokreślonej przyszłości. Przede wszystkim takie testery i aplikacje są dopiero w fazie tworzenia. Ponadto muszą przejść jeszcze szereg prób i testów, po których dopiero mogą zostać zatwierdzone przez odpowiednie władze lub organizacje.

  Niespodzianka w Dziećmorowicach

Czy to będzie działać?

Wszystko na to wskazuje, że tego typu testy mogą stać się przyszłością branży. Już teraz stworzony został specjalny mChip, który ma służyć wykrywaniu wirusa HIV i kiły właśnie poprzez smartfony. Problem w tym, że powstał w 2015, a dopiero teraz przeszedł ostatnie fazy testów. Nie wiadomo zatem, jak długo przyjdzie nam poczekać na takie samo rozwiązanie dla koronawirusa. Sprzyjająca może być jednak presja, gdyż jest to jeden z najważniejszych problemów, z którym boryka się obecnie świat.

Wiadomo dziś, że takie rozwiązania oparte na smartfonach mogą być używane na kilka sposobów. Mogą być bowiem wykorzystywane do wykrywania wirusowego materiału genetycznego z dróg oddechowych, przeciwciał wytworzonych przeciwko wirusowi we krwi, jak i również identyfikacji skażonych przedmiotów zakupowych. Ta ostatnia opcja może być dobrym rozwiązaniem, gdyż nie jest w żaden sposób związana z oddziaływaniem na nasze ciało.

Choć oczywiście tego typu testy nie dawałyby 100% pewności, to jednak w znacznym stopniu mogłyby pozwolić na ograniczenie pandemii, szybszą reakcję odpowiednich służb czy nas samych. Dzięki testom można w wielu krajach odciążyć służbę zdrowia, a co pokazała pandemia, jest to poważny problem.

Bardzo ważne jednak będzie to, aby użytkownicy zdawali sobie sprawę z faktu, że nie są to aż tak pewne testy. Jednak drogie testy kliniczne to niemal 100% pewność co do wirusa. Tutaj trudno ocenić, jaki będzie procent wykrywalności. Jeśli wynik będzie zatem negatywny, to nie można być do końca pewnym jego prawidłowości.


materiał sponsorowany
P